9 stycznia 2012

020. Bez serc bylibyśmy jedynie maszynami.


Czas zagoić rany w wyniku wojny. Czas ich nie rozdrapywać. To, że jest ten czas, nie oznacza, że ja tak zrobię. Ja to będę ciągnąć w nieskończoność, aż wszyscy ode mnie odejdą, bo nie będę umiała żyć przyszłością. Przyszłość jest dla silnych, dla tych, którzy umieją ją budować. Ja niestety nie umiem, co zbudowałam zniszczyłam. Nie ma sensu ponowne próbowanie. Powoli staje się spokojniejsza, powoli tracę czucie. Być może dużo bólu tak na mnie wpłynęło. Uczucia zanikają, i pozwalają innym odejść, skoro nic nie czuję i jestem obojętna, to po co mają zostać? Powoli zaczynam to wszystko akceptować. Moja dusza zasnęła, a może nigdy jej nie miałam. Może czułam Twoją duszę, może ona była przy mnie.. I odeszła. Stawiając głośne kroki na tej słonej ziemi od łez. Byliśmy na niej razem, zbyt krótko. Za krótko. Zbudowałam dom. Dla Ciebie. Dla mnie. Tam nie czułam się samotna. Ale on zniknął. Tak jak my, więc czas obrócić się w pył. I pozwolić na zniknięcie życia, które kiedyś było nasze. Pozwolisz, bym straciła uczucia? Pozwolisz na to wszystko? Chcesz tak po prostu mnie stracić? Nie pozwól. Nie pozwól, bym stała się tylko maszyną, która idzie przed siebie z obojętną miną na wszystko. Nie pozwól, by moje serce zniknęło. Nie pozwól mi uciekać.